Jak się kłócić

18.10.2022 | Autor: Maciej Pirogowski

JAK SIĘ KŁÓCIĆ 

 

Czyli sztuka rozwiązywania stresowych sytuacji międzyludzkich w pracy inżyniera 

 

Praca inżyniera do lekkich psychicznie nie należy. Są tacy, którzy kierowników budowy zaliczają do zawodów bardziej stresujących od kontrolera ruchu lotniczego. Przekroczone terminy, budżet, nieprzewidziane sytuacje, kłopoty z załogą z jednej oraz zleceniodawcą z drugiej strony powodują, że inżynier budowlaniec, może z zazdrością myśleć o człowieku siedzącym za komputerem, który  “tylko z rozpędzonymi samolotami” ma do czynienia. Nikt z nas (lub niewielu) nie ma wpływu na ceny materiałów, na wypadki losowe (na przykład odnalezienie podczas kopania fundamentów niewybuchu), choroby pracowników i charakter (powiedzmy, że skory do kłótni i bardzo wymagający) inwestora. Jednak od nas zależy, jak będziemy na te stresowe sytuacje reagować. To ważne, bo za swój stan psychiczny odpowiadamy my i naprawdę warto wypracować sobie kilka mechanizmów ochronnych, które pozwolą nam czuć się lepiej i uniknąć zbędnego napięcia.

 

SKASUJ PIERWSZEGO MAILA

Dostajemy maila, od którego krew uderza nam do głowy, a dłonie same zaciskają się w pięści. Cieszmy się, że jego autora dzieli od nas duży dystans, bo kto wie, co by się stało. Wysmażamy odpowiedź. Złośliwą, dokładnie punktującą wszystkie głupoty i błędy, które musieliśmy przeczytać. Obnażamy słabość argumentów autora. Jednym słowem już cieszymy się, że zostanie on doszczętnie “zaorany”.  Na koniec kasujemy tego maila. Bierzemy głęboki oddech, może nawet fundujemy sobie krótki spacer. I dopiero wtedy piszemy maila numer dwa. Nie, nie ustępujemy naszemu rozmówcy. Nie przyznajemy mu racji. Punktujemy każdy jego błąd i każdą głupotę lecz nie atakujemy personalnie. Nie obniżamy jego poczucia wartości, bo tak potraktowany przeciwnik będzie bardziej skory, żeby przyznać nam rację, a przecież o to nam w sumie chodzi, prawda?

 

TRUDNE DECYZJE KAŻ DOSTARCZYĆ POSŁAŃCOWI

Czasem trzeba powiedzieć nie. Nie zgodzić się. Poinformować o czymś trudnym i nieprzyjemnym. Wiedząc, że rozmowa może przerodzić się w dyskusję, która szybko przerodzi się w kłótnie, sprytny inżynier wysyła posłańca. Mail, sms, oficjalne pismo. Do rozmowy pewnie i tak dojdzie, ale dajmy odbiorcy złych wieści trochę się najpierw wyzłościć w samotności.

 

BĄDŹ SZACHISTĄ

Wyobraźmy sobie taką sytuację: stajemy przed ważną rozmową, a od tego, czy nasz rozmówca się zgodzi, czy też nie, sporo zależy. Nietrudno sobie wyobrazić, że nas to skrajnie stresuje. Warto więc jak dobry szachista, czy doświadczony dowódca obmyślić plan awaryjny. Zastanowić się, co zrobimy, gdy do "katastrofy" jednak dojdzie. Zazwyczaj nie ma sytuacji bez wyjścia, a jak już odnajdziemy dobrą alternatywę, będziemy mogli dyskutować z kimś spokojniej, nie okazując desperacji, że bez niego "leżymy na łopatkach".


 

WYJDŹ Z SIEBIE

Pewne słowa i czyny wywołują w nas konkretne reakcje. Każdy człowiek ma swój temperament oraz mocne i słabe strony. Dyskutujący z nami potrafią je spostrzec i wykorzystywać. Najprostszy lecz wciąż działający chwyt w dyskusji, to mówić do osoby o krewkim temperamencie, żeby na na nas nie krzyczała. Choleryk, gdy usłyszy, że ma nie krzyczeć, zazwyczaj wybucha. “Ja krzyczę? Na razie nie krzyczałem, ale oczywiście mogę!” I już przestaje być ważne, co ma do powiedzenia, bo stał się furiatem, który nie umie kontrolować swoich emocji. Wobec tak przebiegłego przeciwnika trzeba także użyć sprytu. Przełammy schemat, zachowajmy się inaczej. Trzymajmy nerwy oraz nawyki na wodzy i zachowajmy się nieszablonowo.

 

DAJ MU SIĘ ZAPĘDZIĆ

Gdy to nam trafi się choleryczny rozmówca, który łatwo wchodzi na wysokie tony i szybko przekracza granicę dobrego wychowania, obrażając nas personalnie, pojawia się pokusa, by odpłacić mu tym samym. Tylko czy to naprawdę dobry pomysł? Czasem wystarczy dać im się wykrzyczeć. Niech polecą daleko aż do granicy absurdu, a potem sami usłyszą, głupoty które mówią. Będą musieli nas przeprosić, będzie im bardzo głupio, a co ważniejsze staną się gotowi na daleko idący kompromis.  Strategia cios za cios nie przyniosłaby takiego efektu. 


 

A MOŻE KARTECZKA?

Pewien mądry człowiek, niekoniecznie z branży budowlanej, zabierał na spotkanie z klientami kartkę a na niej zdanie, które chciał mieć zawsze przy sobie i zawsze o nim pamiętam. Było tam napisane “Może mieć rację”. Warto zawsze zastanowić się, czy gdy odłożymy emocje na bok i wzniesiemy się ponad naszą złość, często słuszną oraz fakt, że ktoś swoją decyzją dokłada nam dużo pracy, nie ma po prostu racji. Być może to jest ten jeden przypadek na sto, gdy się najzwyczajniej w świecie milimy. Dobry inżynier umie to przyznać ;-)

 

Nie życzymy tego, ale coś nam się zdaje, że każdy inżynier, nie tylko budowlaniec będzie miał niejedną okazję, aby przekonać się, czy te porady są przydatne. I która stanie się jego ulubioną.